Moja Polska

autorka: Šárka Průšková

Jest to praca, która zwyciężyła w konkursie na „Wspomnienia z Polski”.


Czuję wielką więź z Polską. Już jako dziecko jeździłam tam na wakacje, a teraz ją promuję aby pokazać wątpiącym Czechom, jak w krótkim czasie Polska zmieniła się we wspaniały kraj, któremu nie można się oprzeć. Kocham w Polsce wszystko, nie ma niczego, co by mnie kiedykolwiek rozczarowało. Ludzie, jedzenie, wsie, miasta, zabytki, a zwłaszcza krajobraz. Przyroda jest przepiękna, a dopóki Polacy będą ją chronić, to dla mnie, mojej rodziny i znajomych numer jeden na wszelkie wyjazdy !!!!!!
Mam bardzo dużo zapisków z podróży po Polsce, o czym piszę regularnie na swoim Facebooku i Instagramie. Jest bardzo wiele rzeczy, jakie bym z duszy opowiedziała o Polsce, dlatego robię co w mojej mocy, aby zmienić zdanie Czechów o tym tak mi bliskim kraju.

O mieście Zamość dowiedziałam się od znajomego z Polski. W czasie ubiegłorocznych wakacji nie udało się nam go odwiedzić, a jest to piękne miejsce, które do dziś pozostaje doskonałym przykładem miasta zbudowanego w stylu renesansu. Podczas wycieczki dowiedzieliśmy się, że zachowała się nie tylko duża liczba budynków w stylu włoskim, ale także pozostałości pierwotnych fortyfikacji. Mury, uzupełnione siedmioma bastionami, służyły obronie miasta przed najazdami wroga i przetrwały do połowy XX wieku, kiedy to rosyjskie wojska wysadziły je w powietrze.

Plac, od którego zaczęła się nasza wycieczka, ma wymiary 100m × 100m. Każdy z jego boków zdobi osiem domów mieszczańskich z podcieniami. Domy należały niegdyś do bogatych kupców ormiańskich, dziś są w nich małe prywatne winiarnie, kawiarnie i puby. Rynek zdominowany jest przez monumentalny ratusz z imponującą klatką schodową. Zamość został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO w 1992 roku. Jest w nim tak wiele do zobaczenia, że jeśli naprawdę chcesz się wiele dowiedzieć, warto wynająć przewodnika. Jestem pewna -zwiedzanie z nim będzie bardzo ciekawe. Miasto ma niestety również dość trudną historię. W południowej części stoi Rotunda, która przypomina smutne wydarzenia XX wieku. Podczas II Wojny Światowej w czasie okupacji niemieckiej rozstrzelano tu osiem tysięcy osób. Aby uczcić ich pamięć w Rotundzie otwarto muzeum, którego część poświęcona jest także mordom dokonanym przez wojska sowieckie na polskich żołnierzach. Nie weszliśmy do środka ponieważ trwał remont, ale byliśmy na miejscu i mieliśmy tego świadomość, że stoimy tam, gdzie umierali ludzie. Chciało mi się wtedy bardzo płakać. Wkoło nas było bardzo dużo dzieci i nie sądzę, żeby takie informacje można było przyjmować w spokoju. Mogłabym tutaj napisać nieskończenie dużo o uczuciach, które nami wtedy targały, ale wszyscy jesteśmy zainteresowani czymś innym. Więc kończę jednym zdaniem – trzeba to zobaczyć na własne oczy.

Kolejne miejsce odkryłam kiedyś gdzieś w internecie. Zdjęcia tak mi się spodobały, że zaplanowałam tam chwilę oddechu podczas naszej podróży. Odległość od Ogrodzieńca, gdzie wtedy byliśmy, wynosi 66 km. Dostać się tam można na piechotę, uprzednio parkując samochód na niedalekiej łące lub darmowym parkingu. Myślę, że można by tu z namiotem lub w kempie spędzić noc za darmo. Niewiele wiem o tym miejscu, tylko to, co znalazłam w sieci.
Wiele lat temu istniała tu cementownia i kamieniołom. Przez pewien czas było to nawet wysypisko śmieci. Ale o tej przeszłości Parku Gródek Jaworzno (woj. Śląskie) można dowiedzieć się już tylko w internecie – miejsce to zmieniło się nie do poznania i stało się lokalną atrakcją turystyczną. Kanion został zalany wodą, na wybrzeżu pojawiły się drewniane kładki i altany w pięknym zielonym kolorze. Odwiedzający nazwali to miejsce Polskimi Malediwami, głównie ze względu na niesamowity turkusowy kolor wody w zbiorniku oraz wysepki. Imponujące są również strome klify i flora tego obszaru – znajdziemy tu wspaniałe arboretum. Gródek przyciąga też wielu nurków. Na dnie zbiornika nadal stoi stary sprzęt budowlany – (w tym dwie koparki).
Koniecznie zatrzymaj się tutaj, aby zobaczyć naprawdę piękne miejsce. Wstęp na ten teren jest darmowy, nie pobiera się żadnych opłat.

Podczas kolejnej wycieczki chcieliśmy zobaczyć Majdanek. Ci, którzy tam byli mówią, że tamtejsza ekspozycja robi silne wrażenie. W czasie okupacji Niemcy utworzyli tam obóz koncentracyjny. Niestety, nie jest to widok dla dzieci do 14 lat, a nasza córka jest młodsza. Musiałam więc wymyślić inny program. Zapytałam miejscowych, a ci z miejsca powiedzieli, że nie możemy przegapić Muzeum Wsi Lubelskiej.
Lubimy takie zwiedzanie. Pogoda dopisała, była piękna niedziela. Odjechaliśmy nieco dalej od centrum Lublina i zwiedziliśmy skansen. Są tam tradycyjne wiejskie budynki z w pełni wyposażonymi wnętrzami. Na miejscu zobaczyliśmy także zamek, wiatrak, cerkiew prawosławną. W samym skansenie odbywają się różne wystawy i imprezy krótkoterminowe. Udało się nam na jedną „załapać” i wizyta była przyjemniejsza niż samo oglądanie wiejskich staroci.
Dowiedzieliśmy się tutaj, że przywieziono tu wiejskie domy z różnych wsi, miasteczek czy dworów. Mimo, że niektóre budynki to tylko repliki, to i tak na jakiś czas przenieśliśmy się do innego czasu. Wioska pokazała, jak ludzie tu mieszkali i pracowali. Spacer po okolicy zakończyliśmy dobrym obiadem i wyruszyliśmy na zwiedzanie kolejnych miejsc pięknej Polski.





Kiedyś jeździliśmy rowerami po niewielkim miasteczku we wschodniej Polsce – Białowieży-napotkaliśmy znaki z nazwą „Carska” . Było dla mnie jasne, że na pewno odnajdziemy restaurację, o której wcześniej już czytałam w różnych artykułach. Zrujnowany carski dworzec kolejowy został przez polskiego pasjonata zamieniony na restaurację o niepowtarzalnym klimacie rosyjskiej monarchii. A jak doszło do powstania dworca? Rosyjski car Mikołaj II chętnie spędzał wolny czas w Puszczy Białowieskiej. Od czasu do czasu udawał się tam na polowanie i dlatego kazał wybudować dla swoich gości piękny, drewniany dworzec niedaleko lasu. Niestety z Białowieży linia kolejowa nie prowadzi już jak niegdyś do Sankt Petersburga – ani nigdzie indziej. Z drugiej strony można na tym dawnym dworcu nie tylko dobrze zjeść, ale także przenocować w bardzo niezwykłym stylu. Wyjeżdżamy pełni wrażeń mimo nie spędzenia tu nocy, wystarczył nam niesamowity posiłek.


Łeba – tych wydm nie można przegapić. Znajdowały się około 7,5 km od naszego kampingu. 2,5 km od bramki wejściowej, gdzie płaciliśmy 7 zł za osobę dorosłą i 3,50 zł za dziecko. Najlepiej dokonać tego zakupu online na stronie parku, bo kolejka do kas jest straszna. Dojeżdżając lub dochodząc do wędrujących wydm musieliśmy zapiąć rowery na dole, okazało się, że najlepiej będzie zdjąć buty i iść pod górę. Nie ma dramatu jeśli spojrzeć na wysokość wzgórza – jest dosyć niskie, ale brodząc w piasku przyszło mi do głowy, że to szczyt w nieskończoność. Stając na górze przeżyliśmy uderzenie piękna. Widok na morze i jezioro z drugiej strony. Po drodze, wracając, można zajrzeć do Muzeum Wyrzutnia Rakiet – Tajnego Niemieckiego Poligonu Doświadczalnego.
Wpadliśmy tam na chwilę, ale czas nas gonił, więc poszliśmy na mały obiad do restauracji, która jest niedaleko wejścia do parku. Na zdjęciach Wydmy Słowiński Park Narodowy.

Ostatnie zdjęcie pochodzi z Wrocławia. We wrześniu 2020 roku zorganizowałam wyjazd dla 16 kobiet. Po przyjeździe do Polski program rozpoczął się doskonałą kolacją w miejscowej restauracji. Sobota należała do zakupów, bo w Polsce zawsze mają przewagę z powodu mody. Program wieczorny w hotelu z basenem. Niedziela upłynęła pod znakiem historii miasta z przewodnikiem.
To była jazda, której Polska nie pamięta. ; -): – D
I mocno wierzę, że każdemu, komu przekażę te wspomnienia i uczucia, przekona go to do polubienia  Polski, a potem sam to dalej przekaże.

Życzę Polsce, aby naród czeski zrozumiał, że jesteśmy tak blisko pięknego kraju, ze wspaniałymi ludźmi, historią, jedzeniem i naturą.

 

Artykuł powstał w ramach projektu „SPOTKANIA W SIECI I NIE TYLKO – SETKÁNÍ NEJENOM V SÍTI” współfinansowanego ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP

Artykuł powstał w ramach projektu „SPOTKANIA W SIECI I NIE TYLKO – SETKÁNÍ NEJENOM V SÍTI” prowadzonego przez Fundację Solidarności Polsko-Czesko-Słowacką

Artykuł powstał w ramach projektu „SPOTKANIA W SIECI I NIE TYLKO – SETKÁNÍ NEJENOM V SÍTI” współfinansowanego ze środków Fundacji KGHM Polska Miedź