Odszedł Jurek Kronhold

Wczoraj zmarł Jurek. Nie będziemy publikować jego biogramu, jeśli ktoś chce zajrzy do wikipedii lub na naszą stronę http://spczs.eu/wordpress/ludzie-spczs/

Postanowiliśmy opublikować kilka wspomnień o naszym koledze i wybitnym Polaku, zasłużonym zarówno dla naszej wolności, jak i dla wspólnej historii polsko – czesko – słowackiej.

W związku z wybranym zdjęciem, dodamy, że Jurek był tym poetą, który jako jeden z pierwszych napisał wiersz poświęcony Janowi Palachowi, ofierze samospalenia.


Janusz Okrzesik

Cicho, poeta czyta!

Jurka poznałem jakoś w drugiej połowie lat 80., w równie mrocznym jak tamte czasy jego cieszyńskim antykwariacie, w którym można było dostać paryską bibułę. Pamiętam wówczas wrażenie, jakie wywarła na mnie jego opowieść o czołgach, zmierzających w sierpniu 1968 roku przez cieszyński most na „czeską stronę”. To było jedno z jego głównych doświadczeń, obok Marca i Grudnia.

Potem razem szliśmy w demonstracjach przeciwko koksowni w Stonawie, razem wiecowaliśmy w rocznicę zdławienia Praskiej Wiosny, razem negocjowaliśmy otwarcie granicy (jeszcze z Klausem, ciężko się z nim już wtedy rozmawiało), razem robiliśmy w Bielsku-Białej Gazetę Prowincjonalną, nawet zdarzyło się nam zagrać w piłkę w jednej drużynie.

Jurek, razem z Kubą Matlem (i paroma innymi oczywiście) stał u początków festiwalu teatralnego „Na granicy”, później „Bez granic”. Potem poszedł w dyplomację, próbował trochę polityki, ale to chyba nie było jego powołanie.

To co robił, zawsze traktował poważnie. W ogóle powaga to dominujący rys charakteru Jurka. Był człowiekiem z epoki, w której powaga była ceniona, w której żarty nie były celem samym w sobie, a forma i treść powinny iść w parze. Zatem o rzeczach poważnych mówił poważnie, czy dotyczyło to teatru, polityki, przyjaźni czy tak jak podczas naszych ostatnich rozmów, choroby i bólu.

Przede wszystkim Jerzy był poetą. Gdy trzy tygodnie przed śmiercią odwiedzili go w hospicjum przyjaciele, czytał im swoje ostatnie wiersze. Był w pełni świadom tego, że umiera, ale w niczym nie przeszkodziło mu to ofuknąć jednego z nich, niedostatecznie skupionego na słuchaniu. „Cicho, poeta czyta!” – przywołał go do porządku. Bo gdy Poeta czyta, trzeba słuchać.

Dziękuję Jurku, że mogłem Ciebie słuchać. Byłeś jednym z piękniejszych ludzi, których poznałem.


Zbigniew Janas

Vaclav i Lech

Jak zapamiętałem Jurka? To, że był postacią niezwykłą nikogo kto go znał nie trzeba przekonywać. Warto przytoczyć jedno ze zdarzeń, którego byłem uczestnikiem. Około 2008 lub 2009 roku Jurek zaalarmował nas, że w Ostrawie, gdzie wtedy był konsulem jakiś developer chce dokonać zamachu na dwa stare platany. Były zagrożone wycięciem, co Jurkowi wybitnie nie odpowiadało, zwłaszcza, że rosną na terenie ogrodu konsulatu. Problemem było to, że był postacią publiczną i nie bardzo mógł brać udział w protestach jakie w Ostrawie w tej sprawie przebiegały. I wymyślił rzecz genialną. Poprzez swoich przyjaciół w zarządzie miasta udało mu się przeforsować znakomity pomysł. Zaproponował by owe dwa platany nazwać imionami Vaclava i Lecha. Oczywiście chodziło o Havla i Wałęsę. Pomysł chwycił. Zrobiliśmy dużą imprezę, zaprosiliśmy wielu znaczących gości. Ja i Zbyszek Bujak reprezentowaliśmy stronę od „Lecha”, a od „Vaška” był chyba Petr Pospichal. Dzięki temu jestem „ojcem chrzestnym” drzewa o imieniu „Lech”.

To dzięki Jurkowi mogę do dziś żartować z Lecha Wałęsy, że ma do mnie mówić nie „Zbyszek” tylko z szacunkiem Ojcze chrzestny.. Takiego Jurka będę pamiętał, jako osobę szukającego nietuzinkowych rozwiązań ale przede wszystkim człowieka życzliwego zawsze gotowego nieść pomoc. I nie wolno zapomnieć że ten działacz opozycji i wysoki urzędnik państwowy był również poetą którego tomik wierszy był nominowany do nagrody NIKE.

Jurku spoczywaj w pokoju bo dobrze zasłużyłeś się Polsce i swoim przyjaciołom.

Mirosław Jasiński

Poeta, patriota, druh

Jurek Kronhold – kiedy zastanawiam się, jak zostanie w mojej pamięci, to w pierwszym rzędzie: poeta, patriota i w staropolsko – husarskim sensie-druh.

Poeta – zawsze zaskakiwało mnie nie tyle oczytanie,to było oczywiste, ile zapamiętywanie różnych fragmentów przeczytanych poetyckich lektur. Kiedyś mieliśmy długą dyskusję o różnicy naszych umysłów i pamięci. Jego zdolności to coś wrodzonego, ale też wzbogacanego z upływem lat. Pamiętałem oczywiście o sławnej generacji z której zostali nieliczni: Barańczak, Zagajewski, Krynicki, Moczulski, Kornhauser i właśnie Kronhold. Jurek w ciągu życia był zawsze poetą, a u jego schyłku, wydając tomik niemal co rok, stał się wybitnym poetą, który jakby eksplodował ciułanymi przez całe życie doświadczeniami.

Patriota – był nim pod każdym względem: był patriotą cieszyńskiego, beskidzko-śląskiego, regionalnego i co oczywiste polskim patriotą. Ten pełny patriotyzm wiązał się ze znajomością historii w tym samym zestawie, ale też z otwartością na wszystkich Czechów, Słowaków, Niemców, Żydów i innych. Była to otwartość na słuchanie i współpracę, ciepłe i pełne refleksji dostrzeżenie różnorodności ludzi. Przypominając sobie esej Leszka Kołakowskiego „Jak być liberalno-konserwatywnym socjalistą” zawsze twierdziłem w rozmowach, że z nas dwóch On był liberalno-konserwatywny bardziej, a socjalistyczny mniej niż ja. Choć może to złudzenie wynikłe z większego zanurzenia w kulturze. A w tej najmniej chodzi o sprawiedliwość.

Druh – poznaliśmy się i połączyła nas Solidarność Polsko – Czechosłowacka pod koniec lat osiemdziesiątych. W tym sensie, podskórnie, do końca życia Jurka, nie sygnalizując tego odczuwaliśmy więź towarzyszy broni (brothers of arms, alte Kameraden). Było to dla Niego ważne. Z różnych Jego napomknień wiem, że jego ojciec był przedwojennym oficerem, co znaczyło, że Bóg, Honor i Ojczyzna miały swoją wagę. We wszystkim. Był miłośnikiem sztuki i muzyki. Zdziwił mnie kiedyś, gdy jechaliśmy jego samochodem na trasie Warszawa – Cieszyn, że namiętnie słuchał wtedy koncertów Leosza Janaczka i estońskiego kompozytora Martiego Saara. Choć z drugiej strony, nie wiem czemu, ale może On wie i mam nadzieję , że się nie gniewa , na wieść o jego śmierci naszła mnie znana piosenka „Jak to na wojence ładnie”. Każda z jej zwrotek, w swoim duchu łączy mi się jakoś dziwnie z Jego Osobą.

Jarosław Broda

Żal

Odszedł Jerzy Kronhold, poeta mojej młodości, przedstawiciel Nowej Fali, ( do dziś przechowuję tomik Jego wierszy z 1972 roku.) Później przyjaciel, z którym połączyła nas pasja współpracy z naszymi południowymi sąsiadami, działalność w Solidarności Polsko-Czechosłowackiej i współpraca, kiedy był polskim dyplomatą w Republice Czeskiej. Ciepły, wrażliwy człowiek, wybitny, głęboki poeta, który w swojej twórczości realizował wartość dla mnie najważniejszą: prawda przed estetyką. Żal.

Jerzy Kronhold w środku. Obok, po prawej Janusz Okrzesik.

Fotografia udostępniona przez Janusza Okrzesika