Odeszła Petruška Šustrova – nasza wielka przyjaciółka

Jest rok 2003. Pojawiam się w Pradze, by przeprowadzić wywiad ze słynną czeską opozycjonistą. Jakoś trafiam do jej mieszkania na Vinohradach. Zostaję wprowadzony do pokoju, w którym poraża mnie swoimi rozmiarami…biały orzeł na czerwonym tle. Chyba metr na półtora. Mogłem się wielu rzeczy spodziewać, ale u czeskiej patriotki biały orzeł? Tej wielkości? Kiedy wielu Polaków nie ma flagi w domu? Spytałem o niego. Powiedziała, że po prostu lubi to. Ma na to ochotę. Rozmowa potoczyła się o jej życiu, o walce z reżimem komunistycznym. Nie było w niej nienawiści, od czasu do czasu tylko kiwała głową i wzdychała nad małością ludzką. Zdobywała się na to nawet kiedy mówiła mi o pluciu na jej drzwi. Przez „nieznanych sprawców”. Niezwykle inteligentna, potrafiła bardzo dobrze przekazać swoje myśli, w możliwie prosty sposób.

Wrocław 2015. Petruška Šustrova z Pawłem Skrzywankiem i Jarosławem Brodą.
Autor Aureliusz Marek Pędziwol

Kim była? Człowiekiem niezłomnym. Od młodości walczyła o wolność swojej ojczyzny, wtedy to była Czechosłowacja. W 1966 roku rozpoczęła studia na Uniwersytecie Karola w Pradze. Po inwazji państw Układu Warszawskiego w 1968 roku zaangażowała się w opozycyjny, trockistowski Ruch Młodzieży Rewolucyjnej ( Hnutí revoluční mládeže ), będącym fenomenem – komuniści przeciwko komunistom. Za tę działalność skazano ją na dwa lata więzienia. Z synem, urodzonym ledwo dwa lata wcześniej miała kontakt tylko na widzeniach. Po wyjściu długo szukała pracy. Dla takich jak ona nie było jej zbyt wiele. Kilka lat pracowała na poczcie, gdzie za nękanie uważała próby nawrócenia ją na komunizm przez naczelniczkę. W 1977 roku bez wahania podpisała Kartę 77 i jest wśród 282 odważnych ludzi, stojących na przekór systemowi. Dla Karty 77 przepisywała różne teksty na maszynie, które w ten sposób były powielane. Technika druku była mało używana, ponieważ policja polityczna robiła częste rewizje i w tym okresie nie udawało się opozycji utworzyć własnej, będącej w stałym miejscu, podziemnej drukarni, ale pewne rzeczy sporadycznie powielano technikami drukarskimi. Każdy, kto dostał kopie pisma, przepisywał je w miarę możności na maszynie. Mistrzowie potrafili powielić za jednym razem 20 sztuk. Ona była mistrzynią.

To zdjęcie oddaje znakomicie życie na przekór, życie bez kompromisów Petruški Šustrovej.
Autor Aureliusz Marek Pędziwol

Kolejny etap jej działalności otwiera niespodziewane wstąpienie do VONS – Komitetu Obrony Niesprawiedliwie Prześladowanych, niespodziewane głównie dla niej samej. Zachęcana do wejścia na samym początku nie zgodziła się. Miała dużo pracy w ramach Karty, pisała do podziemnego wydania „Informace o Charte 77”, wychowywała dzieci. Co się zmieniło? Aresztowanie jej przyjaciół z VONS. Wtedy stwierdziła, że skoro reżim tak atakuje tę małą grupkę ludzi, to trzeba inicjatywę podtrzymać. Mówiąc o tym śmiała się z siebie. Wraz z innymi przyjaciółmi przystąpiła do Komitetu, dzięki czemu komuniści zobaczyli, że ich działanie przynosi tylko eskalację – a tego nie chcieli. Mieli względną stabilizację, opozycja antykomunistyczna istniała, ale była dosyć słaba. Wzmacnianie jej represjami nie było pożądane, a aresztowanie grupy z VONS spowodowało napływ nowych członków.

Przyszedł ponury rok 1980. W Polsce karnawał Solidarności, w Czechosłowacji okres przykręcenia śruby. Rozpoczęto akcję „Asanace”. Aresztowano, bito, wywożono za miasto strasząc śmiercią. Wielu straciło nawet tak marną pracę jaką miała Petruška – pracę sprzątaczki. Akcja miała odsunąć od reżimu komunistycznego zarazę jaką był bunt polskich robotników. Bano się przeniesienia tego nad Wełtawę, a liderów upatrywano wśród opozycjonistów. Wtedy wielu się załamało i wyjechało z kraju. Nie Petruška. Samo jednak wspomnienie tych lat wywoływało u niej ból. Widoczny na twarzy. Sporo wtedy przeszła, a jednak została. Bez pracy, starała się pozyskiwać pieniądze pisząc do zagranicznych czasopism. W tamtych latach zaangażowała się także w pisanie do samizdatu „Střední Evropa”, była jedną z liderek tego opiniotwórczego pisma. Była też przez rok rzeczniczką Karty 77. Rzeczników zawsze było trzech, co rok się zmieniali. Wiele razy zatrzymywana, w domu miała częste rewizje. Rewizje zostawiły na niej trwały ślad. Jak mi mówiła, najbardziej przeżywała kiedy jakiś estebak grzebał w jej intymnych rzeczach. Przesłuchania już nie były takie straszne, potrafiła się nawet wykłócać z przesłuchującymi.

We Wrocławiu z Kornelem Morawieckim
Autor Aureliusz Marek Pędziwol

W listopadzie 1989 roku Solidarność Polsko – Czechosłowacka zorganizowała ogromne wydarzenie, koncerty oraz konferencję poświęconą Czechosłowacji i jej kulturze. Zaproszono wielu opozycjonistów. Z Czechosłowacji i z emigracji. Z emigracji dotarło wielu. Z Czechosłowacji, z osób o takim znaczeniu jak Petruška Šustrova była tylko ona. Wrocław w tych dniach odwiedziło kilka tysięcy Czechów i Słowaków. Sama Petruška była zaskoczona polską gościnnością. Na koncercie, na którym Mirek Jasiński poprosił, by Polacy zgłosili się do przenocowania Czechów i Słowaków, dla których brakło miejsc – głosił się tłum, każdy chciał mieć „swego” Czecha lub Słowaka. To było dla niej dojmujące zdarzenie i ukształtowało jej opinię o Polsce na wiele lat. Od tej pory datuje się jej czynny udział w opisywaniu polskich spraw. Nauczyła się języka dzięki czytaniu polskich książek i gazet, jakie otrzymywała także wcześniej, dzięki przemytowi przez granicę prowadzonym przez Solidarność Polsko-Czechosłowacką. Mówiła bardzo dobrze, a zaczęła uczyć się już po skończeniu 40 lat.

Zaraz po Aksamitnej Rewolucji, która wybuchła kilkanaście dni po jej pobycie we Wrocławiu, została wiceministrem spraw wewnętrznych. Było to dla nas szczęśliwe zdarzenie. Ponieważ jako osoba rozumiejąca zależność bezpieczeństwa Czech i Słowacji od bezpieczeństwa Polski, była niejako naszym ambasadorem w rządzie Czech i Słowacji. To także dzięki niej ówczesna władza oparła się propozycjom Moskwy by tranzyt wojsk sowieckich z Niemiec prowadzić przez Czechy i Słowację, z pominięciem Polski. Było to dla nas groźne, ponieważ tylko poprzez tranzyt wojsk sowieckich można było naciskać na Moskwę w sprawie podpisania zakończenia okupacji Polski i wyjścia ich wojsk. Jest to jasny dowód, że przyjaźnie w polityce są ważne. Ważne, ponieważ dzięki nim łatwiej jest słuchać i poczuć empatię wobec drugiej strony.

Na dziedzińcu Ossolineum we Wrocławiu wraz z Normanem Davisem oraz Dadą Fajtlovą.
Autor Marek Aureliusz Pędziwol

Po zakończeniu swojej ministerialnej misji poświęciła się dziennikarstwu i działalności społeczno-politycznej. Pisała do czasopisma „Respekt” i „Lidovych Novin”. Współpracowała też z Czeskim Radiem. Była autorką kilku scenariuszy do filmów dokumentalnych o Gruzji, Rumunii i Ukrainie. Była delegowana na obserwatora wyborów w krajach wschodniej Europy. Niezwykle aktywna, często bywała w Polsce, a także Polsce poświęcała wiele czasu w swojej pracy. Do Polski też przyjeżdżała na różne obchody rocznic Solidarności Polsko – Czesko – Słowackiej, a także na wydarzenia historyczne oraz kulturalne. Zawsze można było liczyć na jej obecność oraz wyważony, przepełniony sympatią do Polski głos.

autor: Grzegorz Majewski